środa, 4 stycznia 2012

Modlitwa w rodzinie razem czy osobno?

Modlitwa w rodzinie razem czy osobno?

      Nic tak nie spaja rodziny, jak wspólna modlitwa! To nadzwyczajny klucz otwierający serce! Najlepszy środek nasenny: pozwala spokojnie zasnąć - pisze w jednej ze swoich książek o. Daniel Ange. Tymczasem - mimo bogactwa nauczania i zachęty Kościoła do tej modlitwy - uznajemy ją za coś wstydliwego, a często nie przychodzi nam nawet do głowy, by tak się modlić.

      W 1984 r., który w Kościele katolickim był Rokiem Rodziny, Jan Paweł II w liście do rodzin pisa! "Niech wznosi się modlitwa Kościoła, modlitwa rodzin - wszystkich «domowych Kościołów» i niech będzie w tym roku słyszana, naprzód przez Boga, a także przez ludzi! Ażeby nie popadali w zwątpienie". Ćwierć wieku później, gdy mamy kryzys nie tylko ekonomiczny, ale może w jeszcze większym stopniu kryzys wartości, to papieskie wezwanie wydaje się równie, jak wtedy, aktualne. Modlitwa wspólna rodziny, praktykowana w naszych domach nieraz od pokoleń, ożywająca w chwilach dla nas ważnych i trudnych - czym jest? Trudnym do spełnienia obowiązkiem, głosem rozsądku, czy może receptą na szczęśliwe rodziny?

      NAJTRUDNIEJ ZACZĄĆ
 Rodzina chrześcijańska jest pierwszym miejscem wychowania do modlitwy. Zbudowana na sakramencie małżeństwa jest "Kościołem domowym", w którym dzieci Boże uczą się modlitwy "jak Kościół" oraz wytrwałości w modlitwie. Szczególnie dla małych dzieci codzienna modlitwa rodzinna jest pierwszym świadectwem żywej pamięci Kościoła, cierpliwie pobudzanej przez Ducha Świętego.
(KKK 2685)


      Kasia i Mikołaj są od 17 lat małżeństwem. Wraz z Olą (13 lat), Michałem (10), Gabrysia (7) i Agnieszką (11 miesięcy) należą do "Domowego Kościoła" (rodzinnej kontynuacji ruchu oazowego - przyp. RM). - Oboje wyszliśmy z Ruchu Światło-Życie. Może dlatego dla nas rzeczą naturalną było, że do modlitwy indywidualnej powinna dołączyć modlitwa małżeńska. Przecież "My" to jedno ciało, które także powinno spotykać się z Panem Bogiem. Tak samo w sposób naturalny, choć spóźniony, przyszła modlitwa rodzinna - wspominają. Podobną drogą szli Ania i Adam, którzy z dwojgiem dzieci należą do spotykającej się w Zalesiu Górnym wspólnoty "Święta Rodzina". Głębokie nawrócenie przeżyli, wchodząc w okres narzeczeństwa, więc wspólna modlitwa małżeńska, a potem rodzinna zrodziła się w nich sama - z potrzeby serca. Tak łatwo jednak nie mieli Patryk i Dorota, inne małżeństwo "Świętej Rodziny". - Na początku modliliśmy się obok siebie w milczeniu. Modlitwa była dla nas czymś bardzo intymnym, czym bardzo trudno było się podzielić, ponieważ odkrywała nasze słabości. Gdy nasza córka zaczęła mówić, zaczęliśmy się modlić razem z nią, by nauczyła się modlitwy. Wciąż jednak nie było modlitwy prawdziwie wspólnej. Brakowało też modlitwy małżeńskiej. W miarę jak dzieci dorastały, modlitwa przybierała także formy indywidualnych próśb, podziękowań. Tak się zaczęło - wspominają.

      Modlitwa rodzinna oczywiście nie jest domeną jedynie małżeństw z jakichś grup, ruchów i wspólnot w Kościele. I nie jest prawdą, że osoby z takich ruchów nie mają z nią problemów. - Każdy musi przynajmniej próbować. I jest różnie. Czasem problemem jest nawet wspólne odmówienie "Ojcze nasz" - mówią Kasia i Mikołaj. - Najtrudniej jest zacząć. Na początku szło nam nieporadnie. Odmawialiśmy modlitwy "katechizmowe", ale to było dobre przygotowanie do modlitwy potem już własnymi słowami. Zanim to przyszło, mieliśmy wiele porażek i niedotrzymanych zobowiązań - dodają Ania i Adam.

      DLA KAŻDEGO COŚ WŁASNEGO

      Modlitwa osobista, małżeńska i rodzinna to trzy odrębne modlitwy, które uzupełniają się, a nawet warunkują - mówi ks. Krzysztof Grzejszczyk, duszpasterz wspomnianej "Świętej Rodziny". Nie zastępują się. Inne są także ich funkcje i zakres. - Modlitwa małżeńska dotyczy najczulszych, najgłębszych spraw odnoszących się do relacji małżonków - miłości, walki ze swoim ego, pychą, ze zmysłowością, z wadami - wylicza ks. Grzejszczyk. - Modlitwą małżeńską ogarniamy często innych ludzi, sprawy i powierzone nam intencje, stąd nie zawsze dobrze jest, by ze względu na ich ciężar uczestniczyły w niej nasze dzieci - dodają Kasia i Mikołaj.

      Co więc winno być treścią modlitwy rodzinnej? Jan Paweł II wskazuje, że "czerpie ona swą treść z samego życia rodzinnego". Tak więc - jak pisze w adhortacji "Familiaris Consortio" - jest "odpowiedzią na rodzinne "radości i bóle, nadzieje i smutki, narodziny i rocznice urodzin, rocznice ślubu rodziców, wyjazdy, rozłąkę i powroty, dokonywanie ważnych i trudnych wyborów, śmierć drogich osób itd." Często mylnie pojmuje się samo pojęcie modlitwy rodzinnej. To modlitwa męża i żony, rodziców i dzieci. Nie chodzi jednak o to, by rodzice jedynie towarzyszyli modlącym się dzieciom lub by modlić się jednocześnie, obok siebie, jednak w ciszy i z osobna. To - jak podkreślał Jan Paweł II - modlitwa w ścisłym sensie wspólna - tłumaczy Anna Lipska, psycholog małżeństwa i rodziny z warszawskiego Katolickiego Ośrodka Adopcyjno-Opiekuńczego.

      Każda rodzina powinna wypracować swój, odpowiadający jej sposób modlitwy, dopasowany m.in. do stopnia percepcji dzieci — tak, aby wszyscy mogli w niej uczestniczyć. Patryk i Dorota w modlitwie ze swoimi dziećmi pozostają wierni Liturgii Godzin. — Wieczorem odmawiamy jedną część Różańca. W miarę możliwości modlimy się także Koronką do Miłosierdzia Bożego - mówią.

      Z kolei w domu Kasi i Mikołaja obok wieczornego pacierza najważniejszym elementem modlitwy całej szóstki jest niedzielna modlitwa przy śniadaniu. - Zanim zaczniemy jeść, czytamy Ewangelię z dnia i ją rozważamy. Opowiadamy sobie o tym, co w tej Ewangelii się działo. To fenomenalnie wpływa na dzieciaki. Świetnie wchodzą w tę rodzinną katechezę, mówią o swoim rozumieniu Pisma Świętego, same próbują je analizować. Tak jest od 3 lat. Poza tym Michał, jako drugi po tacie mężczyzna w domu, jest odpowiedzialny za poranną modlitwę w samochodzie, w drodze do szkoły. To jest w całości ich modlitwa. Michał nie wyjdzie z samochodu póki pacierz nie jest zmówiony — mówi z satysfakcją Mikołaj. Mają jednak z żoną o czym myśleć. - Z doświadczenia innych małżeństw wiemy, że za trzy lata ciężko będzie znaleźć formę modlitwy, która będzie pasować i Oli, i Agnieszce. Przyjdzie taki czas, kiedy Olka już nie będzie chciała z nami klękać do modlitwy. Na szczęście ona już teraz ma swoją duchowość, więc mamy nadzieję, że zostanie wierna modlitwie osobistej - dodaje Kasia.

      SPOSÓB NA MODLITWĘ

      Doświadczeni, choćby praktyką konfesjonału, kapłani oceniają, że w Polsce wspólnie modli się systematycznie jedno na kilkadziesiąt małżeństw. Dlaczego tak jest? - Z modlitwą wspólną jest dziś bardzo trudno, dlatego że obecnie jest w ogóle ciężko z rozmową. A jeśli rodzice nie umieją się ze sobą spotkać, porozmawiać, być dla siebie, to tym bardziej trudno spotkać się i być dla Pana Boga, nie mówiąc już o stawaniu przed Nim wobec swoich dzieci - tłumaczy Anna Lipska.

      - Jednym z głównych problemów wspólnej modlitwy jest wstyd wynikający często z lęku przed byciem ocenionym. Mówi się także o tym, że modlitwa jest czymś osobistym, wręcz intymnym, i dlatego trudno się małżonkom razem modlić. Mnie to zawsze dziwi. Przecież intymność powinna łączyć, a nie dzielić małżonków. W ten sam sposób dziwi mnie w.styd przed modlitwą z dziećmi. Często także ludzie nie mają żadnego doświadczenia modlitwy rodzinnej, więc gdy w czasie wizyty w Ośrodku proponuję tarką modlitwę - bywają zszokowani. Nie przyjdzie im do głowy, że tak się można modlić - dodaje.

      Problem wspólnej modlitwy rodzi wiele pytań u tych, którzy chcą się jej podjąć. Tylko z pozoru trudnych, które jednak często pozostają bez odpowiedzi.
 Zasadniczym i niezastąpionym elementem wychowania do modlitwy jest konkretny przykład, żywe świadectwo rodziców: tylko modląc się wspólnie z dziećmi, wypełniając swoje królewskie kapłaństwo, ojciec i matka zstępują w głąb serc dzieci, pozostawiając ślady, których nie zdołają zatrzeć późniejsze wydarzenia życiowe.
(Jan Paweł II, "Familiaris Consortio" 60)


      Jak tej modlitwy uczyć siebie i swoje dzieci? - Trzeba po prostu zacząć, po prostu chcieć. Otworzyć szczerze usta, z wiarą wołać i zaufać Komuś, że wspiera, że słyszy, że razem woła. Najlepiej zaczynać od wspólnych rzeczy - w czasie posiłków, świąt, ważnych wydarzeń, np. gdy są imieniny dziadków lub urodziny rodziców, gdy ktoś z rodziny ma egzamin - zachęca ks. Grzejszczyk. - To, co nowe, odbieramy jako zagrożenie, dlatego warto zaczynać od modlitw prostych i stopniowo je urozmaicać - dodaje Anna Lipska.

      A kiedy rozpocząć modlitwę z dziećmi? Im wcześniej, tym lepiej! - Największym błędem wychowawczym, jaki popełniliśmy, było to, że z naszą najstarszą córką nie modliliśmy się, zanim nie skończyła 3 lat. Wychodziliśmy z założenia, że jest za mała. Natomiast mając trójkę kolejnych dzieci widzimy, że im szybciej wchodzą w naszą modlitwę rodzinną, tym szybciej zaczynają się modlić same, nawiązywać z Bogiem osobistą, osobową relację - mówią Kasia i Mikołaj. - To, że Agnieszka nie pojmuje jeszcze tego, co się dzieje, nie ma żadnego znaczenia. Ona widzi, że wszyscy się modlimy, klęczymy, mówimy to samo. I jest - dodają.

      Z modlitwą rodzinną jest tak, jak z każdą cnotą - nie zadziała, jeśli dziecko nie poczuje, że jesteśmy autentyczni - tłumaczą Ania i Adam. - Skoro dla nas będzie czymś naturalnym i praktykowanym, dziecko, które niczego tak bardzo nie pragnie jak naśladować rodziców, włączy się w nią z chęcią. Dzisiaj, słuchając czasem intencji, jakie nasze dzieci (5 i 3 lata) zupełnie spontanicznie wypowiadają podczas naszej modlitwy, nieraz ze zdumienia przecieramy oczy. Ale też wymagało to od nas wiele konsekwencji i wytrwałości - przyznają.

      DZIATEK PACIERZE

      Trudno przecenić wartość modlitwy w rodzinach, które — za św. Janem Chryzostomem — Kościół nazywa "małym Kościołem". — Stając przed Bogiem, nie da się być nieszczerym, dlatego właśnie na modlitwie można budować wzajemną szczerość i postępować w miłości. To prawdziwy dar dla jedności małżeńskiej i rodzinnej - tłumaczy ks. Grzejszczyk.

      Kościół zachęca do modlitwy rodzinnej nie tylko ze względu na powołanie rodziców, by byli dla swoich dzieci nauczycielami modlitwy. Przede wszystkim wspólna modlitwa otwiera dzieci, ale i rodziców na Boga. - Cieszy nas, że obok modlitwy nasze dzieciaki mają także potrzebę głębszej rozmowy duchowej. Mają pytania związane z Bogiem i ze swoją wiarą oraz potrzebę podzielenia się z nami swoimi przemyśleniami. Wiedzą, że mogą z nami porozmawiać o tym zawsze i wszędzie. I faktycznie z tej możliwości korzystają - mówi Mikołaj.

      Modlitwa rodzinna to także modlitwa niezwykle skuteczna. Któż nie pamięta ballady "Powrót taty" Adama Mickiewicza, która opowiada o cudownie ocalonym przed zbójami ojcu, którego szczęśliwy powrót do domu wymodliły jego dzieci "za miastem, na wzgórku pod krzyżem"? Przykłady można mnożyć.

      - Przez wiele lat, często napotykając na "opór materiału", zaganialiśmy z mężem piątkę naszych pociech do wspólnej modlitwy. Z czasem dzieci dorosły i już nie było siły, by zebrać je choćby na wspólny pacierz. Mieliśmy poczucie porażki wychowawczej - opowiada Krystyna. - Ałe opłaciło się! Rok temu umarł mój ojciec, co kompletnie mnie rozbiło. Nie umiałam w ogóle się modlić. I wtedy nieoczekiwanie ster wspólnej, rodzinnej modlitwy podjął Maciek, nasz najstarszy syn. Okazało się, że cała piątka regularnie, choć indywidualnie, modli się sama. Byli i są dla mnie wspaniałym oparciem właśnie w modlitwie - mówi z dumą.

      Znany i ceniony warszawski duszpasterz ks. Piotr Pawlukiewicz w swojej słynnej już konferencji "Seks -poezja czy rzemiosło?" zachęca przyszłych małżonków: "Jeśli zrobicie ślub, że codziennie będzie choćby minuta wspólnej modlitwy, to szansę na szczęśliwe przeżycie waszego małżeństwa wzrosną o 60-70%. Bo miłość to nie patrzenie na siebie, ale patrzenie we wspólnym kierunku. Patrzenie na siebie z czasem się znudzi. Patrzenie na Boga - nigdy".

      To, co dotyczy małżeństwa, odnosi się także do rodziny. Nie dziwi więc, że ks. Pawlukiewicz dodaje: "Nikt do nieba nie wejdzie sam. Albo ze swoim mężem (żoną) i dziećmi, albo wcale".

      Warto o tym pamiętać. MODLITWĄ JAK NAJWCZEŚNIEJ

      Rozmowa z ks. kan. Tadeuszem Bożełko, dyrektorem Wydziału Duszpasterstwa Rodzin Archidiecezji Warszawskiej

      Czy rodzina jest dziś miejscem wspólnej modlitwy?

      Nie ma prostej odpowiedzi. Jest wiele rodzin, także młodych, w których wspólna modlitwa jest codzienną, żywą praktyką. Obejmuje nie tylko pacierz, ale również inne formy przeżywania wiary w rodzinie, która jest "domowym Kościołem". Kiedy przewodniczę liturgii sakramentu małżeństwa, moim ulubionym prezentem dla nowożeńców jest "Rytuał rodzinny" (książka zawiera m.in. opisy zwyczajów i tradycji religijnych przeżywanych w katolickiej rodzinie w ciągu całego roku liturgicznego - przyp. RM). Z doświadczenia duchowego prowadzenia małżeństw i rodzin wiem, że bogata w różnorodne formy modlitwa rodzinna przynosi wspaniałe owoce. Sam pochodzę z domu, w którym był praktykowany zwyczaj codziennej wieczornej modlitwy. Po latach wyraźnie dostrzegam ogromne znaczenie, jakie ona miała dla budowania dobrej atmosfery mojego domu rodzinnego i zdrowych więzi między domownikami. Rodzice realizowali biblijne wezwanie: "niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce!" (Ef 4,26). Może dlatego nie pamiętam żadnych negatywnych napięć, które by towarzyszyły mojemu dzieciństwu.

      Czy - phoćby na podstawie doświadczeń kapłanów z konfesjonału - można stwierdzić, że modlitwa w rodzinie stanowi dla nas problem?

      Dochowanie wierności rodzinnej modlitwie wymaga zaangażowania i dyscypliny. Stąd wierni, spowiadając się, często dotykają spraw zaniedbań w praktykach religijnych, w tym w modlitwie rodzinnej. Świadczy to o tym, że niezależnie od codziennego zabiegania, mają świadomość ciążącego na nich obowiązku pielęgnowania własnej więzi z Bogiem oraz życia religijnego ich dzieci. Każda spowiedź, każde nawrócenie, powinny prowadzić człowieka do odnowienia jego życia modlitwy - również tej, która odbywa się we wspólnocie rodzinnej.

      Jednak wspólna modlitwa przychodzi nam nieraz z trudem.

      Jan Paweł II zwracał często uwagę na niebezpieczeństwo upowszechniania "błędu antropologicznego", czyli zredukowanej i wypaczonej prawdy o człowieku. Niestety, jesteśmy świadkami jego dalszego rozszerzania się we współczesnej kulturze. Ukazuje on wizję człowieka, dla którego sprawy wiary, moralności, hierarchii wartości i sumienia są niejako na zewnątrz jego człowieczeństwa, są subiektywne i prywatne. W życiu publicznym, w polityce i w mediach nie wypada o nich mówić i upominać się o nie. To jeden z wyznaczników postmodernistycznej i często antychrześcijańskiej kultury. Dla przykładu możemy ostatnio przeczytać o sytuacji na Wyspach Brytyjskich, gdzie społeczeństwo stało się tak "tolerancyjne", że nie toleruje publicznego wypowiadania się o sprawach wiary, o Bogu i o modlitwie. To naprawdę zadziwia. Jednakże w świecie głód Boga nadal pozostaje. Znajdujemy się w ogniu duchowej walki, której front przebiega przez ludzkie serca.

      Jak uczyć dzieci modlitwy i zapraszać do niej? Kiedy zaczynać?

      Jak najwcześniej. Dzieci powinny wzrastać w atmosferze modlitwy. Jeżeli nawet na początku uczestniczą w niej biernie, jej klimat daje poczucie bezpieczeństwa i pokoju, którego bardzo potrzebują dla prawidłowego rozwoju. Dlatego modlitwa jest dla nich od początku cennym i pozytywnym doświadczeniem. Rosnące dzieci szybko, w sposób czynny potrafią włączyć się w modlitwę rodzinną. A intencje modlitewne, które dzieci zanoszą do Boga, często swoją treścią zdumiewają dorosłych i pokazują duchowe bogactwo dziecięcych serc.

      Modlitwa rodzinna jest szkołą duchowego wzrastania nie tylko dla dzieci, ale również dla ich rodziców. Jest źródłem wielu łask. Do rodziny chrześcijańskiej można w sposób szczególny odnieść słowa, w których Chrystus obiecał swoją obecność: "zaprawdę powiadam wam: Jeśli dwaj z was na ziemi o coś zgodnie prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj lub trzej zebrani w imię moje, tam ja jestem pośród nich". (Mt 18,19).



Radek Molenda


 Tekst pochodzi z Tygodnika

8 lutego 2009